McFit w Łodzi czyli siłownia z książkami

Czy niekończące się schody w górę prowadzące do siłowni McFit w Łodzi okazały się tymi do nieba czy raczej do czeluści niespełnionych oczekiwań?

DSC_0616
/fot. Dziewczyna Endorfina

Wypad do innego miasta jest niepowtarzalną okazją, aby poćwiczyć w nowym otoczeniu, wśród nieznanych osób, na innym sprzęcie.

W napiętym weekendowym harmonogramie zawsze znajdzie się czas i chęci na trening siłowy.

Z jednej strony możemy być anonimowi w zupełnie nowym miejscu, z drugiej strony siłownia wymaga pewnego oswojenia. W trakcie wyjazdu do Łodzi, trochę z potrzeby ciała, umysłu, a najbardziej z ciekawości postanowiłam wykorzystać okazję  i poćwiczyć w siłowni McFit.

DSC_0621
/fot. Dziewczyna Endorfina

Do wyboru Mc Fit skłoniła mnie lokalizacja, godziny otwarcia oraz darmowe wejście. Spakowałam plecak, strój, wodę, ręcznik i wyszłam naprzeciw przygodzie. Dotarłam do DH Central na ul. Piotrkowską. Znalazłam wejście i kierowałam się schodami w górę. 

Na schodach można się rozgrzać, czasem wydawało mi się, że piętra się nie skończą. 

Weszłam do środka, podeszłam do obsługi, aby wyrobić kartę. Tak, niestety nawet na jednorazowe wejście musimy poprosić o wyrobienie plastikowej karty.

/fot. Dziewczyna Endorfina

Nie licz na życzliwość obsługi.

Byłam pierwszy raz w tym miejscu i nie uzyskałam pomocy, żadnych wskazówek, o wszystko musiałam pytać np. gdzie są szatnie, jak wejść przez bramki, gdzie wolne ciężary itd.

Tam, gdzie chodzę nie ma bramek, a szafki zamykane są na kłódki – w McFit w Łodzi funkcjonują karty więc dobrze byłoby, gdyby ktoś nowej osobie wytłumaczył zasady poruszania się po siłowni.

DSC_0620
/fot. Dziewczyna Endorfina

Ciemno, ciasno, śmierdzi.

Odwiedziłam sporo siłowni w różnych miastach, ale w McFit w Łodzi moją uwagę zwrócił specyficzny klimat miejsca.

Niby siłownia, a jakby nie do końca, coś tam nie gra. Światło zamglone, czerwone, odczuwa się jakieś dziwne napięcie, być może powodem jest brak przestrzeni. Myślałam jedno: „WTF?!”.

Na strefę wolnych ciężarów pokierował mnie obecny tam klubowicz. Uwierzcie, że chyba bym tam nie trafiła, bo nie jest ani widoczna ani oznakowana

Mijałam regały z książkami i jakieś dziwne posążki, bardzo ubogą strefę do treningu funkcjonalnego oraz maszyny.

/fot. Dziewczyna Endorfina

Kiedy wyszłam z tego labiryntu i znalazłam się w miejscu docelowym pomyślałam, że to jakiś żart. Czemu tak mało wolnych ciężarów? Zasmucił mnie brak podestu do martwych ciągów i przestrzeni do ćwiczeń.

Mimo chęci i wcześniejszego entuzjazmu zaczęło do mnie docierać, że nie poćwiczę, nie uda mi się zrobić porządnego i bezpiecznego treningu, bo nie ma gdzie i nie ma czym: sztangi krzywe i chybotliwe, sprzęt pozostawia wiele do życzenia, światło nieprzyjemne, gorąco i śmierdzi. I tak się stało. Zabrałam swoje rzeczy i czując się zawiedziona wyszłam.

To niesamowite, bo oglądając w sieci zdjęcia klubu zainteresował mnie jego design, ściany w cegłach, stylowe kanapy, spodziewałam się grunge’owego klimatu, który uwielbiam, ale niestety czułam się rozczarowana.

Być może na moją opinię miała wpływ niska jakość obsługi, a może oczekuję po prostu czegoś innego. Codziennie trenuję w przyjemniejszym miejscu, na maszynach firmy Matrix i sprzęcie Escape, ale przyzwyczajenie nie jest problemem, bo świetnie ćwiczy mi się w osiedlowych siłowniach, gdzie sprzęt pożera rdza.

/fot. Dziewczyna Endorfina

Mam wrażenie, że w McFit jest problem w gospodarowaniu przestrzenią. Bardziej niż na sprzęcie chyba zależy im na dekoracjach i budowie specyficznego klimatu. Na pewno klient i jego komfort bycia w tym miejscu nie jest najważniejszy.

Będąc w środku nie zauważyłam trenera, ale być może w tym czasie po prostu nie było trenerów na dyżurze. Podobno siłownia oferuje opiekę trenerską. Jeśli będziesz zainteresowana najlepiej zapytać.

Karnet miesięczny kosztuje 69 złotych miesięcznie, to niewiele, szczególnie biorąc pod uwagę lokalizację siłowni. Plusem są też godziny otwarcia, gdyż siłownia dostępna jest całodobowo.

Nie wiem, jak McFit funkcjonuje w czasie epidemii, czy są płyny do dezynfekcji i czy zmieniły się godziny otwarcia.

Jeśli chcesz pobiegać na bieżni, idź i zobacz jak McFit wygląda w środku, bo może Ci się spodoba. Widziałam dużo maszyn więc miłośnicy ćwiczeń izolowanych także mogą poczuć się usatysfakcjonowani. Ja nie znalazłam tam niczego, co by mnie skłoniło do ponownych odwiedzin tego miejsca.

Dziewczyna Endorfina

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

wcześniejsze wpisy

Comments

  1. Chciałem tam wczoraj wejść, sobota ok. 20.40. Niestety mimo kilku minut czekania, zapuszczania żurawia zza winkla i ostentacyjnego szukania wzrokiem kogokolwiek, nikogo nie znalazłem, nikt nie pomógł mi wejść poćwiczyć. Jestem zawiedziony

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Wpisz swoje imię

poprzednie wpisy