Poznaj tajemnice tanich słuchawek Vivo TWS Earphone Neo

Mówi się, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Czy rzeczywiście w przypadku bezprzewodowych słuchawek Vivo TWS Neo warto zaufać pierwszemu wrażeniu i bezkrytycznie zachwycić się nimi?

Vivo TWS Neo na pierwszy rzut oka niczym nie zachęcają. Białe pudełko w postaci zwykłego kartonika, z przeciętnej jakości materiału. Nie zachwyca, nie zaciekawia, takie jakich wiele.

Ale po zdjęciu górnej pokrywki kartonika ukazuje się nam piękne, zgrabne (58,1mm x 51,6mm x 24mm), połyskujące, przypominające damską puderniczkę albo lusterko kompaktowe etui. Trochę lusterkowe jest, trudno nawet wykonać zdjęcie, aby uniknąć odbicia i połysku.

Bez problemu wysuniemy je z wytłoczenia i wsuniemy do kieszeni, do torebki nie radzę, bo są małe więc wśród miliona rzeczy mogą się schować. Poza etui ładującym i słuchawkami otrzymamy instrukcję oraz kabel USB (niestety, biały – szkoda, że nie w kolorze „gwiezdnego błękitu”).

Zestaw Vivo TWS Neo/ fot. Dziewczyna Endorfina

Vivo TWS Neo pierwsze wrażenie

To, co cieszy oczy w przypadku tego modelu to: urzekający kolor, nazwany przez producenta „Gwiezdny błękit”, architektura słuchawek i przede wszystkim cena. W Polsce zestaw kosztuje około 500 zł, natomiast na chińskim targu kupimy go za połowę mniej. Czarno-granatowe, połyskujące, przyjemne w dotyku etui i w takim samym tonie wykonane słuchawki. Kształt opływowy, delikatne, subtelne, a do tego łatwo aplikują się do uszu i wyglądają elegancko. Ich rozmiar producent podaje jako 33,9 x 18,6 x 16,5 mm.

Parowanie z telefonem przebiega błyskawicznie. Wystarczy przytrzymać znajdujący się z przodu etui przycisk, aby uzyskać kompatybilność z naszym smartfonem. Świetną sprawą jest sterowanie ruchem palca oraz łączność. Panel dotykowy znajduje się na trzonie słuchawki, a jego obsługa jest dziecinnie prosta. Podwójne tapnięcie, przytrzymanie i przesunięcie to trzy ruchy, z którymi musimy się zapoznać, aby obsłużyć słuchawki. Pierwszym z nich odbierzemy połączenie, drugim odrzucimy, z kolei trzeci ruch służy do manipulowania głośnością muzyki.

Pudełko/ fot. Dziewczyna Endorfina

Vivo TWS Neo posiadają także wbudowaną opcję wykrywania uszu. Oznacza to, że kiedy jedna słuchawka nam wypadnie, możemy być pewni, że zestaw przestanie grać i zaczeka aż obie słuchawki znajda się na właściwym miejscu.

Jeśli chodzi o brzmienie przeważają tony czyste, umiarkowane, nie zachodzi nadmierne basowanie jak w przypadku choćby słuchawek Clam. Słuchanie w nich muzyki jest przyjemne nie tylko z powodu rejestrów, ale wynika także z rozmiaru i wagi słuchawek. Słuchawki łatwo się aplikuje i cudownie nosi, bo idealnie leżą w kanale usznym, jakby dopasowywały się do ucha. Są lekkie (ważą zaledwie 4,7 grama), niewyczuwalne i wygodne (co po użytkowaniu Philips TAT 5505 nabiera kolosalnego znaczenia). Jednak dzieje się tak tylko w momencie, kiedy siedzimy przy biurku lub słuchamy muzyki nie wykonując dynamicznych ruchów.

Małe, piękne słuchawki/ fot. Dziewczyna Endorfina

Gwiezdny błękit na sportowo

Słuchawki są odporne na wilgoć. I wydawać by się mogło, że jeśli otrzymały klasę wodoszczelności IP54 to ich przeznaczeniem jest sport. Niestety nic bardziej mylnego.

Ruch jest największa bolączką tego maleństwa. Ilekroć chcemy biegać, albo ćwiczyć niechybnie słuchawka wysunie nam się z ucha i niepostrzeżenie możemy ją zgubić. Ze względu na kształt i użyte tworzywo TWSy mimo świetnego dopasowania do ucha są śliskie i mają nikłą przyczepność więc nie ma co liczyć, że sprawdzą się podczas biegania. Po kilkunastu metrach biegu o niskiej intensywności słuchawki nawet ograniczone czapką wypadają.

Vivo TWS Neo są dowodem na to, że nie wszystko co małe i piękne zawsze cieszy. Mają wiele zalet jeśli chodzi o wygląd i brzmienie, ale zawód w przypadku aktywności jest ogromny.

/ fot. Dziewczyna Endorfina

Z uwagi na to, że pisanie o Vivo TWS Neo jest wyjątkowo subiektywne długo zabierałam się do skreślenia kilku słów. Jeśli zastanawiamy się nad ich zakupem musimy jasno określić, do czego będą nam potrzebne. W przypadku, kiedy chcemy, aby umiliły podróż autobusem lub służyły do rozmów uważam, że stosunek ceny do jakości jest bardzo zadowalający.

Za około 250 zł. dostajemy słuchawki, które brzmią naprawdę świetnie, są wygodne w obsłudze i sterowaniu, co więcej niesamowicie lekkie a komfort noszenia unikatowy. Z kolei, gdy myślimy o zakupie słuchawek na siłownię albo jogging poszukajmy czegoś bardziej stabilnego, co nie będzie wypadać z uszu. Jeśli nie lubisz biegać z Vivo TWS Neo nie polubisz, bo wypadają z uszu. Co więcej, wystarczy, aby czapka otarła się delikatnie o słuchawkę a zatrzyma muzykę. To najgorsze słuchawki do biegania jakich używałam.

Dziewczyna Endorfina

wcześniejsze wpisy

Comments

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Wpisz swoje imię

poprzednie wpisy