Jak wygląda to miejsce? Czy szukając siłowni warto tam zajrzeć? Jakie są mocne i słabe strony Gym Addict oraz czy jest to miejsce dla wszystkich, którzy uwielbiają aktywność fizyczną? Postanowiłam to sprawdzić.
Do Gym Addict trafiłam przypadkiem. Jedna Pani drugiej Pani, ot i tak pocztą pantoflową dowiedziałam się o istnieniu tej siłowni. Nie słyszałam żadnej dobrej ani złej opinii o tym miejscu, częściej pytano mnie czy tam byłam – nie wiedziałam kompletnie nic. Jako, że uwielbiam nowe doświadczenia i poznawanie nowych miejsc (bardziej niż osób) postanowiłam, że przy okazji sprawdzę czym jest Gym Addict.

Ile kosztuje wejście do Gym Addict w Biłgoraju?
Gym Addict mieści się w Biłgoraju na ul. Okulickiego 2, nie znam miasta, ale dotarłam. Z zewnątrz budynek wyglądem przypomina blaszany magazyn, który ktoś okleił reklamami siłowni. Lokalizacja rozbudziła moją ciekawość – nie żadna galeria handlowa, nie centrum miasta, nic co by mogło sprzyjać ruchowi klientów.
Postanowiłam wejść do środka i zrobić trening korzystając z jednorazowego wejścia, codziennie trenuję w innym mieście więc było to jedyne rozwiązanie, z którego mogłam skorzystać. Taka przyjemność na dzień pisania tego tekstu kosztuje 15 złotych. Siłownia oferuje karnety w cenach: Full Open – 100 zł, 12 wejść – 80 zł, 8 wejść – 60 zł.

Gym Addict w Biłgoraju czyli osiedlowo nie klubowo
Po wejściu jeszcze nie zobaczymy jak wygląda Gym Addict w Biłgoraju. Od drzwi czeka na nas recepcja, gdzie płacimy. I tu uwaga (!) należy mieć ze sobą gotówkę, gdyż siłownia nie posiada opcji płacenia kartą.
Zapłaciłam, zapytałam o najważniejsze dla mnie rzeczy, czyli gdzie jest szatnia i łazienki oraz czy można korzystać z magnezji.
Magnezja dla każdego
Niczym nadzwyczajnym jest pozwolenie siłowni na używanie magnezji, ale czy widzieliście, żeby magnezja była dostępna ot tak dla każdego? To jest klasyczna oldschool’owa siłownia, gdzie nikt nie zawraca sobie głowy tym, że się coś wysypie i podłoga się zabrudzi. Za to brawa.



Topografia siłowni Gym Addict
Po prawej stronie od wejścia zobaczymy drzwi do damskiej szatni. Jej rozmiary są niewielkie i nie ma tam nic poza ławeczkami, wieszakami na kurtki, jedną toaletą, prysznicem i umywalką. Żadnych luksusów typu suszarki, prostownice, płynów i płatków higienicznych nie ma.
Drzwi szatni otwierają się na siłownię, przechodzi tamtędy każdy, kto wchodzi na siłownię, bo to jedyna droga wejścia, więc może się tak zdarzyć, że w momencie kiedy się przebierasz jakaś koleżanka otworzy drzwi do szatni a Twoją wypiętą pupę w stringach zobaczy przesiadujący na kanapie albo śmigający na orbitreku ktoś. Ale nie martw się na siłowni panuje totalny luz i nie wiem czy ktoś by na to zwrócił uwagę, poza tym drzwi do szatni męskiej otwierają się podobnie.






Na zewnątrz szatni wiszą szafeczki z kluczykami, gdzie możemy schować przedmioty wartościowe np. portfel, telefon czy co tam chcemy. Zamykamy i kluczyk zabieramy ze sobą. Nie musisz mieć własnej kłódki, bo nie będzie Ci ona do niczego potrzebna, więc nie ma obawy, że zapomnisz jej ze sobą zabrać. W szafkach są kluczyki.
Przy szatniach stoją kanapy, za nimi ulokowana została niewielka strefa cardio – kilka bieżni, dwa orbitreki, rower stacjonarny i rower poziomy. Jeśli zdecydujemy się zostać i przejdziemy wzdłuż ściany z szafkami naszym oczom ukaże się przestrzeń wypełniona żelazem. Z tego miejsca zobaczysz jakie wyposażenie ma Gym Addict.






Nie ma okien więc żaden przechodzień się nie gapi, co zwiększa komfort treningu.
Nie widziałam żeby siłownia miała barek i oferowała zakup szejków białkowych, batonów proteinowych, przedtreningówek, odżywek czy kawy, do czego mogli przywyknąć bywalcy wielkomiejskich siłowni.
Jak jest wyposażona siłownia w Biłgoraju?
Na pierwszy rzut oka moją uwagę zwróciła spora ilość maszyn, które przytulają się do siebie, a do nich tuli się rdza. Układ jest przejrzysty, ale jeśli jesteśmy pierwszy raz możemy poczuć się zagubieni i osaczeni nadmiarem sprzętu. Na początku możemy mieć problem, aby zorientować się, co jest dostępne i gdzie się znajduje.



Magnezja jest dostępna i znajduje się w dużych misach. Jeśli nie posiadasz własnej, bierzesz i dźwigasz. Gym Addict to miejsce przeznaczone do dźwigania. Sporo ławeczek, dużo różnych sztang i wolnych ciężarów oraz pasów kulturystycznych, które wiszą na wieszakach. Dzięki temu nie musisz kupować dodatkowego sprzętu, ani nosić ze sobą worka z potrzebnymi akcesoriami.
Zawiedzeni mogą być miłośnicy crossfitu, ponieważ nie ma tu strefy do tego typu treningu. Nie znajdziemy lin i opon, są drewniane boxy, worki bułgarskie, skakanki, trx, gumy, bosu i piłki. Myślę, że przy którejś ze ścian dałoby się robić pompki w staniu na rękach.



Ciężarki były pomieszane, więc trudno powiedzieć jaki jest ich zakres wagowy. Potrzebne były mi hantle 20 kg i 16 kg. Gość, który ćwiczył powiedział mi, że takich nie ma – jest 18 kg i 21 kg więc takie wzięłam. Trzy kilogramy między jednym a drugim hantlem to spory przeskok. Najcięższy kettle bell jaki widziałam to 20 kg.
Nie wiem jakiej jakości i jakiego rodzaju są maszyny, tak jak wspomniałam jest ich sporo, ale nie potrzebowałam z nich korzystać. Wymaga to też czasu, żeby usiąść i wypróbować każdą, aby móc coś więcej o nich napisać. Są podesty do martwych ciągów i przysiadów, dużo stojaków z talerzami i wszędzie sztangi. To mnie bardzo ucieszyło.



To jest super!
Na siłowni nie widziałam nikogo w koszulce z napisem „TRENER„, nie ma też zajęć zorganizowanych. Dzięki temu nie trafisz na trening personalny i grupowe zajęcia, przez które przestrzeń do ćwiczeń i ilość dostępnego sprzętu będzie ograniczona.
Z drugiej strony jeśli jesteś pierwszy raz na siłowni a żaden trener tam nie pracuje nie masz możliwości, aby zapytać o obsługę maszyn itd. musisz oswajać się sam/a lub zapytać ćwiczących obok osiłków. Nie sądzę, aby Ci nie pomogli.
Być może w niedzielne popołudnie nie pracują tam trenerzy, jeśli zależy Ci na profesjonalnym wsparciu zadzwoń i zapytaj czy siłownia zatrudnia trenerów czy mają dyżury itd. Jeśli nie ma takiej osoby, ktoś kto przychodzi pierwszy raz na siłownię może czuć się zagubiony. W takim przypadku nie jest to miejsce dla każdego.
Z drugiej strony w normalnych osiedlowych siłowniach nie ma trenerów, którzy będą oprowadzać Cię i tłumaczyć działanie maszyn. Przychodzisz i jedziesz trening, to Twoja sprawa co robisz.



Niedzielne popołudnie na żadnej siłowni nie należy do obleganych i w tym przypadku sprzęt również nie ginął w tłumie ćwiczących. Nie musiałam czekać aż ktoś zwolni mi ciężarki czy sztangi. Nie wiem jak bardzo Gym Addict w Biłgoraju jest zatłoczone w tygodniu w godzinach wieczornych, ale mimo wszystko myślę, że nie powinno być problemów z dostępnością wolnych ciężarów.
A to super nie jest…
Dość ważnym tematem jest też zapach na siłowni. Powiem wprost w godzinach niedzielnych, w których byłam nie czułam, żeby śmierdziało, ale pomieszczenie pozbawione jest okien. Nie wiem czy siłownia wyposażona jest w klimatyzację, jeśli tak to słabo tego dnia działała. Wiadomo, że gdy wnętrze blaszanego nagrzanego magazynu wypełni tłum spoconych loszek i dzików zapachu kwiecistej łąki raczej nie poczujemy. Jeśli nie ma klimatyzacji ani urządzeń grzewczych zimą musi być tam bardzo zimno – następnym razem przyjrzę się baczniej jakie mają tam ogrzewanie.
Sieć Orange i Internet LTE zanikają w tym miejscu, więc miałam problem z zasięgiem, ale dla wszystkich ćwiczących jest darmowe wi-fi, którym w razie potrzeby można się ratować. Dochodząca z głośników muzyka jest znośna, ale że mam własną i ćwiczę w słuchawkach to nie zwracałam na nią dużej uwagi. W każdym razie nie przeszkadzała mi.

Luksus vs klimat
Plusem Gym Addict, który czuć już po wejściu jest klimat. Nikt na Ciebie się nie gapi, nie komentuje, głupio nie zagaduje, nie śmieje. Nie ma żadnego lansu – bo nie ma luksusu. Jakoś łączę jedno z drugim. Miałam wrażenie, że ludzie są do siebie bardzo przyjaźnie nastawieni.
Ludzie robią swoje, mają własny świat, skupieni są na tym, co robią. Miałam wrażenie, że przychodzą tam miłośnicy sportu, którzy wiedzą dlaczego się tam znaleźli, ćwiczą i wychodzą bez zbędnego gadania, przedłużania. Podoba mi się to.
W Gym Addict nie ma luksusu. Nie jest to miejsce uszyte na miarę współcześnie budowanych siłowni. Jeśli jesteśmy przyzwyczajeni do wypasionych, nowoczesnych obiektów Gym Addict może się nie spodobać. Wszystko zależy od przyzwyczajeń i oczekiwań oraz poziomu zaawansowania treningowego.
W Gym Addict nie ma grafiku zajęć zorganizowanych, bo i nie ma sal fitness (i bardzo dobrze). Jeśli zamierzasz ćwiczyć instagramowe dziubki w luksusowych, nowoczesnych przestrzeniach odpuść sobie i poszukaj innych miejsc. Zależy Ci na treningach crossowych pójdź i zobacz, bo strefy do crossa nie ma, są pojedyncze akcesoria, z których możesz skorzystać. Podoba mi się trochę grungowy klimat.






PODSUMOWANIE
Plusy
– atmosfera
– dużo wolnych ciężarów
– magnezja
– pasy kulturystyczne
– różnorodny sprzęt
Minusy
– gorąco
– wysokie ceny karnetów
– brak zabawek crossfitowych
– problem z zasięgiem w sieci Orange
– małe ciężary kettle bells
– nie można płacić kartą
– nie ma barku, wodę musimy kupić w innym miejscu
Obojętne
– brak luksusu zaliczam do plusów, ale rozumiem, że są tacy, którzy oczekują pewnego poziomu komfortu
– brak sauny
– nie ma kogoś w rodzaju trenera, kto oprowadzi po siłowni
– w damskiej szatni jest jedna toaleta i prysznic, nie wiem czy to wystarcza (nie byłam w męskiej, Panowie dajcie znać jak u Was wyglądają szatnie i toalety)
– godziny otwarcia w moim normalnym funkcjonowaniu byłyby niewystarczające (pn—pt: 8:00–22:00, sob: 10:00–18:00, nd: 10:00–15:00 ?!)