Siłownia jest tym miejscem, w którym zasłony spadają i niedoskonałości słuchawek widać jak na dłoni. Jak słuchawki 3HP300 CLAM radzą sobie na treningu?
Bezprzewodowe słuchawki Clam firmy Fresh’n Rebel od jakiegoś czasu towarzyszą mi na siłowni: mam słabość do ich estetycznego wykonania i urzekających detali wykończenia. Jeśli jesteście ciekawi, czy warto je kupić, jak grają i jak sprawdzają się podczas treningu, zapraszam do lektury poniższego testu.
O Clamach
Fresh’n Rebel jest firmą holenderską z siedzibą w Rotterdamie. Na stronie internetowej producent dużo uwagi poświęca estetyce i nietuzinkowości wykonania akcesoriów, które po prostu przyciągają wzrok. I rzeczywiście obok słuchawek Clam nie sposób przejść obojętnie, sama łapię się na tym, że przez chwilę lubię zwyczajnie na nie popatrzeć. Te produkty są obiektywnie ładne: ciepła kolorystyka, gustowne opakowanie i przede wszystkim wykonanie.
Firma oferuje nam ten model w sześciu modnych kolorach: Ice Grey, Misty Mint, Dusty Pink, Petrol Blue, Ruby Red, Storm Grey. Producent chwali się, że jedno ładowanie zapewni nam 35 godzin słuchania muzyki przez Bluetooth. I rzeczywiście tak jest. Naładowanie słuchawek do pełna, czyli przez około trzy godziny, zaspokoi potrzeby nawet najbardziej wymagającego użytkownika.
Czym wyróżniają się słuchawki Clam?
Jest to wersja uboższa od CLAM ANC oraz najnowszych CLAM ANC DGTL więc próżno szukać w nich systemu redukcji hałasu z otoczenia, ale dzięki temu, że dokładnie otulają ucho wytłumienie jest na wysokim poziomie. Oczywiście nie na tak wyśmienitym jak w przypadku CLAM ANC DGTL, w których nawet bez słuchania muzyki po przesunięciu magicznego suwaka otrzymamy komfort pełnego wyizolowania od hałasów i ludzi.
Tak na marginesie warto wiedzieć, że w bezprzewodowych Clamach nie zauważymy różnicy w wyglądzie, mają jeden design, ale liczba przycisków i funkcjonalność są inne. Poniżej dla porównania wyglądu zdjęcia trzech modeli Clam.
Clam 3HP300 odznaczają się solidną konstrukcją, którą możemy składać. Mają wbudowany mikrofon i pilot z trzema przyciskami, znajdującymi się na prawej muszli. Słuchawki oczywiście posiadają komunikację Bluetooth i są kompatybilne z systemami iOS oraz Android. Pasmo przenoszenia mikrofonu oscyluje wokół 2000 – 2483,5 MHz, a maksymalna moc nadawanego sygnału wynosi 4dBm. Mimo swoich sporych rozmiarów słuchawki są lekkie, ważą 240 g.
Zestaw kosztuje w Polsce 300 złotych i kupując go poza nausznymi słuchawkami otrzymamy eleganckie pudełko do przechowywania z wyprofilowanym wytłoczeniem na nasze słuchawki, dwa kable (do ładowania micro USB, kabel audio 3.5 mm), instrukcję oraz bardzo funkcjonalne, miękkie etui z dodatkową kieszonką. Jest ono o tyle pożyteczne, że wrzucając do plecaka mamy pewność, że nie uszkodzimy słuchawek. Możemy też schować tam telefon czy inne drobne gadżety. Etui zajmuje niewiele miejsca ponieważ słuchawki składają się, co obrazują poniższe zdjęcia.
Clamy w codziennym użytkowaniu
I tu pojawia się pierwszy problem z Clamami. Mimo regulacji pałąka, konstrukcja nie pozwala słuchawkom na ścisłe przyleganie do głowy, więc często się z niej zsuwają. W domowych warunkach tego nie doświadczymy, nawet podczas spaceru czy biegania Clamy zdają egzamin, ale na treningu bywa z tym bardzo różnie.
Jeśli jesteśmy miłośnikami treningu siłowego i mamy mały obwód głowy to niestety, ale będziemy musieli zmagać się z uporczywym zsuwaniem się słuchawek. Podobnie dzieje się przy pompkach i treningu dynamicznym typu crossfit. Wykonując padnij-powstań czy np. pompki w staniu na rękach dla naszego komfortu lepiej zdjąć słuchawki lub wybrać inne, np. Sennheiser HD 4.50.
Na uznanie z pewnością zasługuje prosta obsługa, choć brakuje panelu dotykowego choćby na jednej z muszli. Przyciskami tak naprawdę posługujemy się intuicyjnie. Sterowanie jest banalnie proste.
Mniejszy przycisk służy do włączenia słuchawek, a kiedy przytrzymamy go przez 5 sekund uruchomimy Bluetooth. Nim też odbieramy i kończymy rozmowę telefoniczną. Poniżej znajdziemy dłuższy przycisk (można podzielić go na dwie części – górę i dół) do regulacji głośności oraz przerzucania piosenek. W tym przypadku należy przytrzymać przycisk przez 2 sek.
Przy okazji muszę przyznać się do kwestii, której nie sposób ominąć recenzując Clamy. Nieustannie daję uwieść się głowicom słuchawek. Nie chodzi tylko o to, że są obszerne i dokładnie okalają uszy, lecz przede wszystkim o przyjemną w dotyku, miękką gąbkę, którą obszyte są muszle po wewnętrznej stronie.
Jej kontakt z uszami daje prawdziwą radość, wygodę i komfort noszenia. Sprawiają wrażenie dobrej jakości poduszki, która dopasowuje się do naszego ucha. Clamy posiadają dobrą wentylację, ale podczas długiego treningu wytrzymałościowego, kiedy nadmiernie zaczynami się pocić na gąbce widać krople potu.
Ich pielęgnacja nie jest szczególnie wymagająca czy kłopotliwa, bez problemu wytrzemy pot szmatką i usuniemy ślady np. po magnezji.
Jak brzmią Clamy?
Zarówno przewodowo, jak też bezprzewodowo jakość brzmienia jest bardzo dobra. Podczas rozmów dźwięk jest czysty, nie zauważyłam żadnych przeszkadzajek w tle.
Głos przenosi się dobrze, nie jest zniekształcony. Bluetooth również daje radę i nawet pozostawiając telefon w innym miejscu na siłowni, np. kiedy robimy wykroki i oddalamy się na kilkanaście kroków od nośnika muzyki słuchawki tę odległość wytrzymują.
Problemem może być dość wyrazisty bas, który daje o sobie znać podczas dłuższego słuchania muzyki. Dźwięk nie jest tak głęboki i ciepły, jak np. we wcześniej wspomnianych Sennheiserach. Chyba najlepiej obrazującym określeniem na brzmienie Clamów będzie – nowoczesne, ale nie spłycone.
Zalety słuchawek CLAM
- stylowy design
- mocna konstrukcja
- możliwość składania
- dołączone do zestawu etui
- akumulator wytrzymuje ponad 30 godz. na jednym ładowaniu
- dobrze okalające nausznice
- bezkonkurencyjnie wygodne gąbki
Wady
- cena
- słabe dopasowanie do głowy przez co słuchawki zsuwają się
- brak ANC i panelu dotykowego
- za dużo basu, przez co dźwięk jest zniekształcony
[…] tak. Mimo tego, że nie oszałamiają wyglądem, jak produkty Fresh and Rebel, nie są tak wizualnie dopieszczone w detalach, brzmią zadowalająco i świetnie współpracują w […]
[…] wszystko ubrane w piękna lukrową, retro szatę (głośnik idealnie komponuje się ze słuchawkami FnR Clam kolor […]
[…] dźwięk staje się przyjemny. Jednak CODE ANC poosiadają wady i to wcale nie tak niewielkie. W recenzji słuchawek CLAM pisałam o tym, że są one – jak na moją muzyczna wrażliwość – zbyt intensywnie […]
[…] słowach można opisać kartonik kryjący sprzęt za kilkaset złotych. Nie jest to opakowanie „Clamów” F&R, na którego widok pojawia się błysk w oku. Ale tak jak nie szata zdobi człowieka tak opakowanie […]